Ciągle nowe pomysły, ciągle nowe problemy. Wieczne chodzenie z głową w chmurach. Te cechy Ani, a przy tym jej niesamowite przygody, często nawet przykre wypadki, sprawiają, że można się z nią utożsamiać. Nie jest „wyidealizowaną” bohaterką z książek z cyklu „dla panienek z dobrego domu”.
Tłumaczenie hasła "z gołą głową" na hiszpański . con la cabeza descubierta jest tłumaczeniem "z gołą głową" na hiszpański. Przykładowe przetłumaczone zdanie: - Chase z gołą głową i w koszuli bez rękawów wspiął się na platformę ↔ —Chase, con la cabeza descubierta y en mangas de camisa, subió a la plataforma.
I trudno jest w nim być sobą, to więcej wiary To nie tak, że ten świat On wystawia do nas kły Chciałby zgasić płomień w nas Bo to człowiek jest w nim zły Mimo, że chodzisz z głową w chmurach Czujesz, jakbyś miał nad nimi fruwać Gdy wiatr wieje w żagle, a pokory brak ci Tak zaślepiony aż horyzont tracisz Elon Musk misja Mars
Z głową w chmurach - polscy pionierzy baloniarstwa. Pierwsze pomiary meteorologiczne z kosza balonowego, pierwsza katastrofa lotnicza, z której aeronauta wyszedł cało, wreszcie: pierwszy skok
Tłumaczenie hasła "z głową w chmurach" na angielski. head in the clouds jest tłumaczeniem "z głową w chmurach" na angielski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Lekarz powiedział mi wprost: „Haley, musisz przestać chodzić z głową w chmurach. ↔ In fact, he said, “Haley, you need to get your head out of the clouds. z głową w
Mam przyjemność zaprezentować teledysk do utworu "Z głową w chmurach". Utwór powstał w ramach projektu Just Cover It w składzie:Klaudia Cichocka (słowa/wokal
podróż w chmurach ★ SĘP: ptak z nagą głową i szyją ★★ GRYF: skrzydlaty lew z głową orła ★★ GŁOWA: czasami masz ją w chmurach ★★★★ galapagos1234: MAGDA: Domaradzka w "Czarnych chmurach" ★★★ sylwian: OPADY: efekt kondensacji w chmurach ★★★ QUINN: Anthony, zagrał w filmie "Spacer w chmurach
Z głową w chmurach, Bydgoszcz. 210 likes · 35 talking about this. Indywidualna Praktyka Edukacyjno - Terapeutyczna Zapraszam do kontaktu wszystkie osoby zainteresowane zajęciami terapeutycznymi bądź
Hodowla Polskich Owczarków Podhalańskich ' Z Głową w Chmurach' FCI Stroma 16 wJaworze, ☎ 695 925 , Dojazd, Email i więcej.
Co to znaczy chodzić z głową w chmurach. 2009-12-14 16:44:33 Napisz co to znaczy ,, Chodzić głową w chmurach ''. 2015-10-01 19:45:11 co to Znaczy chodzić z głową w chmurach 2010-06-13 21:28:51
PvRpG. Szlaban opadał, a rowerzystka próbowała przejechać. PKP opublikowało wideo 24 lip, 18:09 Ten tekst przeczytasz w 1 minutę Rowerzystki w Dęblinie zignorowały czerwone światło i opadające rogatki na przejeździe kolejowym. Podczas gdy pierwszej udało się swobodnie przejechać, druga uderzyła głową prosto w szlaban. Całość zarejestrowały kamery monitoringu. Foto: PKP Polskie Linie Kolejowe Zamiast się zatrzymać, uderzyła głową w szlaban Nagranie, które pojawiło się na oficjalnym profilu PKP, zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu znajdujące się na przejeździe kolejowo-drogowym w Dęblinie w województwie lubelskim. Do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem rowerzystki doszło na nim w ubiegłym tygodniu — dokładnie w piątek, 15 lipca. Polskie Koleje Państwowe po raz kolejny przypominają zasady obowiązujące na przejazdach kolejowych, a opublikowany materiał opisują jako nagranie ku przestrodze. Policjant spowodował śmiertelny wypadek. Usłyszał zarzuty, grozi mu areszt Chciała przejechać pod szlabanem — uderzyła w niego głową Na udostępnionym wideo widzimy dwie rowerzystki, które pomimo czerwonego światła i opadających rogatek zdecydowały się wjechać na przejazd kolejowy. Pierwszej rowerzystce udało się przejechać bez problemu. Druga, próbująca "przecisnąć się" pod niemal zamkniętym już szlabanem niestety uderzyła w niego głową. Po zderzeniu kobieta przewróciła się na chodnik i jak czytamy pod opublikowanym materiałem, konieczne było wezwanie pogotowia. Oprócz rowerzystek czerwone światło na sygnalizatorze zignorowali także kierowcy dwóch samochodów. "Zapis z monitoringu został przekazany służbom w celu ustalenia i ukarania wszystkich, którzy popełnili wykroczenie" — informują pod publikowanym materiałem PKP. Egzaminator zabierał zdających na "przejazd śmierci". Dyrektor ośrodka potwierdza ustalenia Onetu O tym należy pamiętać Przy okazji tego niebezpiecznego incydentu kolej postanowiła po raz kolejny przypomnieć o podstawowych zasadach obowiązujących na przejazdach kolejowych. Znak STOP oznacza konieczność zatrzymania się przed przejazdem. Na przejazd można wjechać tylko wtedy, gdy zapewniony jest zjazd z przejazdu. Zbliżając się do przejazdu należy zachować szczególną ostrożność i upewnić się, że nie nadjeżdża pociąg. — uczula PKP. W razie jakiegokolwiek zagrożenia na torach np. gdy samochód został unieruchomiony między rogatkami lub w przypadku dostrzeżenia przeszkody należy natomiast zadzwonić pod numer alarmowy 112 — przypomina PKP. Numer ten wraz z numerem identyfikacyjnym przejazdu oraz numerem do służb technicznych PLK znajduje się na żółtych naklejkach PLK umieszczonych na napędach rogatek lub na krzyżach świętego Andrzeja od strony torów. Data utworzenia: 24 lipca 2022 18:09 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
uzavrano EBooki M Marek Hłasko Użytkownik uzavrano wgrał ten materiał 5 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 1,134 osób, 282 z nich pobrało i opinie (0)Transkrypt ( 7 z dostępnych 7 stron) STRONA 1Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 1 Pierwszy krok w chmurach Jerzemu Ćwiertni W sobotę centrum miasta wygląda tak samo jak w każdy inny dzień tygodnia. Jest tylko więcej pijanych; w knajpach i barach, autobusach i bramach — wszędzie unosi się zapach przetrawionego alkoholu. W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz — w sobotę miasto ma pijaną mordę. Natomiast w centrum miasta, w sobotę, nie ma ludzi, którzy lubią obserwować życie: stać w bramach, włóczyć się po ulicach, siedzieć na ławce w parku godzinami, i to tylko po to, aby za lat dwadzieścia móc sobie przypomnieć, że tego to a tego dnia widziało się mniej lub bardziej dziwny traf życiowy. Tak jak wysłańcy chadzający jeszcze podczas okupacji w czerwonych czapkach, tak jak handlujący suchym piaskiem, jak podwórzowi śpiewacy o przepitych tenorach — w centrum miasta wymarli obecnie obiektywni obserwatorzy życia. Obserwatorów można spotkać jedynie na przedmieściu. Życie przedmieścia zawsze było i jest bardziej zagęszczone; na przedmieściu w każdą sobotę, kiedy jest pogoda, ludzie wynoszą krzesła przed domy; odwracają je tyłem i usiadłszy okrakiem, obserwują życie. Upór obserwatorów nosi czasem znamiona genialnego obłędu; czasem siedzą w ten sposób przez całe życie i nie widzą nic prócz twarzy obserwatora z przeciwka. Potem umierają z głębokim żalem do świata, z przekonaniem o jego szarzyźnie i nudzie, gdyż rzadko kiedy przyjdzie im na myśl, że można podnieść się i pójść na sąsiednią ulicę. Obserwatorzy życia na starość stają się niespokojni. Miotają się, patrzą na zegarki; jest to jeden z śmiesznych nawyków starych ludzi — pragną ratować czas. W pewnym okresie chciwość życia i wrażeń staje się u nich silniejsza niż u dwudziestolatków. Dużo gadają, dużo myślą: uczucia ich są dzikie i tępe zarazem. Potem gasną szybko i spokojnie. Umierając wmawiają wszystkim, że żyli szeroko. Impotenci chwalą się sukcesami u kobiet, tchórze — bohaterstwem, kretyni — mądrością życia. Pan Gienek — z zawodu malarz pokojowy — od czterdziestu lat mieszkał na Marymoncie i od tyluż lat obserwował życie swej dzielnicy. Owej soboty pan Gienek także siedział przed swoim domem w ogródku i bezmyślnie patrzył w ulicę. Od czasu do czasu spluwał i oblizywał spieczone wargi; wygasający dzień był upalny i dręczący. Pan Gienek był rozdrażniony; nie zdarzyło się nic ciekawego w dniu dzisiejszym, nikt nie złamał ręki, nikt nikogo nie pobił i pana Gienka ssało uczucie pustki i nudy — kopnął psa, który nawinął mu się pod nogę, i ponuro ziewając patrzył na ulicę. Była pusta, przejeżdżające z rzadka samochody STRONA 2Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 2 podnosiły tumany rozparzonego piasku. Kiedy stracił już całą nadzieję na ujrzenie kawałka życia, uczuł, że ktoś trąca go w ramię. Podniósł senne oczy i zobaczył swego sąsiada, Maliszewskiego. — Chodź pan — powiedział Maliszewski. — Gdzie? — Niedaleko. — Po co? — Chcesz pan coś zobaczyć? — powiedział Maliszewski. Był to niski człowiek o dobrodusznej twarzy i chytrych oczach. Ruchy jego — mimo pozornej ociężałości — były szybkie i zwinne jak ruchy młodego kota. — Co jest? — zapytał pan Gienek; ziewnął, był zmęczony upałem. — Chłopak — powiedział Maliszewski. — I co z tego? — Satyra — powiedział Maliszewski. — On jest z dziewczyną. Już pan rozumiesz? — Jasne — rzekł pan Gienek. Podniósł się; w serce jego wstąpiła nadzieja. Zapytał z ożywieniem: — Ładna? — I ładna, i młoda — rzekł Maliszewski. — Mówię panu, dobra robota tam odchodzi. — Nagle zniecierpliwił się: — Idziesz pan czy nie? — zapytał. — Nic z tego nie będzie — powiedział pan Gienek. — Zanim tam dojdziemy, to oni skończą. Mówię panu, że nic z tego nie będzie. — Oni nie mają po pięćdziesiątce tak jak pan — powiedział Maliszewski. — Mogą się bardzo długo bawić w ten sposób. Ja jak byłem młody, to też mogłem się w ten sposób bawić godzinami. Naprawdę tak było. Wstąpimy po mojego szwagra i podskoczymy tam, chce pan? On już wrócił z roboty i chętnie pójdzie z nami. O, patrz pan, już idzie! Rzeczywiście, ulicą szedł młody, tęgi mężczyzna. Rękawy koszuli miał podwinięte, w zębach trzymał trawkę. Oczy jego były senne i drwiące, powieki — ciężkie. — Heniek — zawołał Maliszewski — pozwól tu na chwilkę! Heniek zbliżył się i oparł o płot. Czoło jego było mokre od potu. — Cześć — powiedział. — Co u pana, panie Gienku? — Heniek — powiedział Maliszewski — chodź z nami. — Gorąco — powiedział Heniek; oblizał wargi i westchnął: STRONA 3Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 3 — Nie ma czym oddychać. W taki upał nawet świętemu by nie stanął. Gdzie chcecie skoczyć? — Byłem na działce — rzekł Maliszewski. — Widziałem chłopaka z dziewczyną. — Szmata? — zapytał Heniek. Wypluł trawkę, potem zerwał nową i przygryzł ją mocniej zębami. — Skąd — powiedział Maliszewski. — Mówię ci: młoda i ładna. — Możemy podskoczyć — powiedział Heniek. — Ty mnie znasz: ja lubię popatrzeć na życie. Jeśli dziewczyna będzie brzydka — zwrócił się do Maliszewskiego — to ty coś dzisiaj postawisz. Ruszyli i szybko poszli wśród działkowych ogródków. Ludzie przychodzili tu po pracy, aby doglądać swych kartofli, pomidorów i marchwi. Teraz jednak było pusto: parny, drętwy dzień zmęczył wszystkich — ludzie siedzieli w domu. — Duszno — powiedział Heniek. — Ja nic nie mogę robić w taki dzień. Głowa mnie boli cały czas. — Tamtym też chyba gorąco — powiedział pan Gienek. — Myślę — rzekł Maliszewski. — My ich ochłodzimy. Tak, Heniek? — W zeszłym roku — powiedział Heniek — tutaj też przychodził taki jeden gość z dziewczyną. Całe lato tu przychodzili. — I co? — Nic. Pewnie nie mieli mieszkania. — Pobrali się? — zapytał z wysiłkiem Gienek; marzył o szklance zimnego, gorzkawego piwa. — Nie wiem. Może i tak, że się pobrali. Też była ładna dziewczyna. — Blondynka? — zapytał znów Gienek; nic a nic go to nie obchodziło. W dalszym ciągu czuł dręczącą pustkę i niesmak. — Brunetka — rzekł Heniek. — Pamiętam jak dziś. Ten facet był blondyn. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego taka ładna dziewczyna chodzi z takim łachudrą. — Nie wiem — mruknął pan Gienek. Splunął gęstą śliną. Był zły na Heńka: przypomniał mu, że on sam ma brzydką i dość głupią żonę. Powiedział: — Pewnie jakaś szmata. — Może?... Teraz cicho — rzekł Maliszewski. Poszedł przodem, oni ruszyli za nim wolno, starając się nie robić hałasu. Było już szarawo: słońce uciekało, na trawie kładły się STRONA 4Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 4 błękitnawe cienie. Maliszewski w pewnym momencie odwrócił głowę i zawołał cicho: — Chodźcie! Podeszli na palcach kilka kroków i zobaczyli chłopaka z dziewczyną. Leżeli obok siebie. Dziewczyna oparła swoją głowę o ramię chłopaka i przytuliła się do niego całym ciałem Leżeli zmęczeni miłością i upałem, byli młodzi i ładni oboje — jedno ciemne, drugie jasne. Sukienka dziewczyny była uniesiona; miała długie, mocne brązowe nogi. — Ładna — rzekł Heniek. — Bardzo ładna. — Mówiłem — powiedział szeptem Maliszewski. Stali w milczeniu: pan Gienek znów oblizał wargi i pomyślał o swojej żonie z dreszczem nagłego wstrętu. Maliszewski uśmiechnął się głupkowato. Heniek jeszcze bardziej opuścił ciężkie powieki i przestępował z nogi na nogę. Nagle zapytał z rozdrażnieniem: — Robimy coś? — Ty — powiedział Maliszewski. — Zrób im coś takiego, żeby się nie pozbierali ze śmiechu do końca życia. Ty to możesz zrobić, Heniek. — Heniuś — powiedział pan Gienek — najlepiej ich nastraszyć. — Przytknął palcami i powtórzył: — Ona jest strasznie ładna. Już dawno nie widziałem takiej lalki. Jeszcze dziecko. Nie powinni tego robić. — Nagle zniecierpliwił się i rzekł do Heńka: — Zrób im pan coś, bo jak nie, to ja im bombę zasunę. — Czekaj pan — powiedział Heniek. — To już lepiej ja. Patrzył chwilę na brązowe uda dziewczyny i na twarzy jego malowała się męka. Potem wyszedł zza drzewa i stanął przed młodymi. Zmrużywszy oczy, rzekł: — W tatę i mamę się bawicie? Smacznego! Maliszewski i pan Gienek wybuchnęli śmiechem. Chłopak zerwał się na nogi i wyjąkał: — Czego pan chce? — Niczego — powiedział bardzo wolno Heniek. Stał przed chłopakiem i kołysał się na nogach. Gryzł w dalszym ciągu trawkę i spluwał zielonkawą śliną. Potem powiedział: — Uważaj, jak jedziesz, kochany. To ci przyszedłem powiedzieć. Zawsze uważaj jak jedziesz. Maliszewski wyszedł zza drzewa i stanął obok Heńka. — Ładna dziewczyna — powiedział patrząc na nią burymi oczkami. — Ja bym sam chciał taką zapoznać. Może się zapoznamy, proszę panią. STRONA 5Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 5 — Idiota — powiedziała dziewczyna. Stanęła za chłopakiem; była czerwona i zdenerwowana; pan Gienek patrzył, jak drżą jej szczupłe plecy, i raz jeszcze pomyślał ze wstrętem o swojej brzydkiej, grubej i nieforemnej żonie. — Ty, ty, szmata — powiedział Maliszewski; oczy nabiegły mu krwią z wściekłości. rzekł szybko, jakby się dusząc: — Ty jesteś zwyczajna kurwa, rozumiesz? Ja mam córkę starszą od ciebie, ty kurewko. — Niech pan stąd odejdzie — powiedział chłopak, błagalnie patrząc im w oczy. — Ja pana proszę, niech pan stąd odejdzie. Myśmy panu niczego nie zrobili. Ja pana strasznie proszę. — Kogo ty prosisz, Janek? — powiedziała dziewczyna. — Tego starego durnia? — Zamknij swojej pani mordę — powiedział Heniek — bo inaczej ja jej zamknę. I sam też nie pajacuj. Mówię ci, zamknij jej mordę. — Sam masz mordę — powiedziała dziewczyna. Patrzyła na niego z pogardą. Była nieprzytomna ze zdenerwowania, lecz usiłowała się roześmiać szyderczo. — Bydlak — powiedziała i wybuchnęła płaczem. — Ej, ty — powiedział Heniek i szarpnął ją za rękę. — Komu ty wymyślasz? Przychodzisz się tutaj puszczać i jeszcze coś mówisz? Chłopak szarpnął się; uderzył Heńka w twarz — raz i drugi. Stało się to tak szybko, że Heniek zdążył tylko zamrugać oczami. Lecz w następnej chwili złapał chłopaka za włosy i trzasnął twarzą w swoje kolano. Potem uderzył go pięścią w usta i rzucił na ziemię. — Dosyć, proszę klienta? — zapytał. — Jak nie dosyć, to ja mogę klienta obsłużyć dodatkowo. Taryfa ulgowa; tu jest bardzo miły cmentarz. — I wybuchnął stekiem najplugawszych obelg. Zamknął oczy, lecz ciągle widział brązowe, długie nogi dziewczyny. — Chodź, Janek — powiedziała dziewczyna. Otarła chłopakowi twarz z krwi. Rzekła do nich: — Policzymy się jeszcze. — I kiedy odeszli już na parę kroków, krzyknęła histerycznie: — Jesteście stare szmaty, nie mężczyźni! Wracali do domu. Znów szli wśród ogródków działkowych. — Parno — powiedział Heniek. — Prawdopodobnie, że będzie padać. — Westchnął i rzekł: — To była ładna dziewczyna. Dlaczego jej powiedziałeś, że jest kurwa? Przecież jej nie znasz. Skąd mogłeś wiedzieć? — Ja przecież nie powiedziałem, że ona jest taka — rzekł Maliszewski. — To ty powiedziałeś. STRONA 6Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 6 — Ja? — Ty. — Nie wygłupiaj się. Ja jej wcale nie znałem. — Ja ją znałem — Powiedział Maliszewski. — Ja już ich tutaj widziałem nie pierwszy raz. Oni się bardzo kochają. — Co będzie dalej? — zapytał pan Gienek. — Nie wiem, co będzie dalej. Ale wiem, że oni z sobą chodzą. I wiem, że oni dzisiaj pierwszy raz z sobą. — Skąd? — zapytał leniwie pan Gienek. — Słyszałem, jak ją prosił. I on się bał, i ona się bała. Słyszałem, jak się namawiali. Bali się dziecka, tak mówili. Ale chyba bardziej siebie. — Tak zawsze bywa ten pierwszy raz — powiedział Heniek. — Ja też się bałem. — Każdy się bał tego pierwszego razu — powiedział Maliszewski. — Ale po co ty go zaprawiłeś? — Sam chciałeś. — Nie wiedziałem, że to tak wyjdzie. On do niej tak dziwnie mówił... — Jak? — Nie pamiętam. — Chmurzy się — powiedział pan Gienek. — On właśnie coś mówił o chmurach — powiedział Maliszewski. — Jakiś wiersz. Mówię wam, oni się kochają. — Już teraz nie będą się kochać — powiedział pan Gienek. — Będą siebie mieli dosyć na zawsze. Po takim czymś nie będą mogli patrzeć na siebie. Niepotrzebnie to wszystko wyszło. — Ja już wiem — powiedział Maliszewski. — Przypomniało mi się. On tak jej mówił, że jak on ją tego, to będzie ich pierwszy krok w chmury. On to mówił, tylko że do wiersza. A ona tylko: "Boję się. Boję się" i płakała. — Może się bała bólu? — Nie myślę — rzekł Maliszewski. — Nie myślę, żeby się bała bólu. To przychodzi potem. Życie, inni ludzie, plotka. Ale ten pierwszy raz, to naprawdę jak w chmurach. Zakochani niczego nie widzą. — My też? — zapytał Heniek. STRONA 7Marek Hłasko – opowiadania – Pierwszy krok w chmurach Strona 7 — Oni teraz już nie będą się kochać — powiedział pan Gienek. — Ja sam wiem, że jakby mnie coś takiego spotkało, tobym już potem nie kochał dziewczyny. Zmarkotniał nagle: znów ssała go pustka. Wyszli z ogródków i znów szli ulicą. — Nie — powiedział Heniek. — Oni już teraz nie będą się kochać. Mnie też spotkało kiedyś coś takiego. I nie kochałem już potem tej dziewczyny. — Każdego z nas spotkało kiedyś coś takiego — powiedział Maliszewski. — Ale po co ty mu dałeś w japę? — On mnie pierwszy uderzył — rzekł Heniek. — Zajdziemy na to piwo? — Możemy zajść. Ta dziewczyna to już chyba nie przyjdzie. — Chyba nie — powiedział pan Gienek. — I za co pan ją tak nazwałeś? — Moją dziewczynę też tak ktoś kiedyś nazwał — powiedział Maliszewski. — I jak Boga kocham, do dziś nie wiem za co. — I nie kochałeś się pan już potem? — Nie — powiedział Maliszewski. Milczał, potem rzekł z nagłą złością: — Dajcie mi spokój, do cholery! Nie wierzę w żadną miłość. Kobiecie swojej też nie wierzę. Nikomu nie wierzę. — Głupia sprawa — powiedział Heniek. Spojrzał na niebo i powiedział: — Chmurzy się. To jak on tam mówił? — Zdaje się, że krok w deszcz czy coś takiego — powiedział zmęczonym głosem Maliszewski. — Chodźcie na to piwo... Albo o deszczu, albo o burzy... Nie pamiętam. Niczego nie pamiętam. Nie chcę niczego pamiętać. Gdybym nie pamiętał, nie byłoby tej całej awantury. — Będzie jutro deszcz — powiedział Heniek. — Zawsze w niedzielę pada deszcz — powiedział pan Gienek. Skrzywił się: raz jeszcze pomyślał o swojej ohydnej żonie, o chłopaku, o dniu jutrzejszym, o ślicznej dziewczynie, o jej długich, brunatnych nogach, o jej piersiach, o jej czerwonych, świeżych ustach, o jej opalonym, silnym karku, o jej zielonych przerażonych oczach i powtórzył bełkotem, gdyż musiał coś powiedzieć: — W niedzielę zawsze pada deszcz...
Z GŁOWĄ W CHMURACH CZYLI O ŻYRAFIE KTÓRA SZUKAŁA DESZCZU | Poznań – Na afrykańskiej pustyni panuje susza i upał. Ptaki nie są w stanie znaleźć ani jednej chmury. Sadzawki wysychają, a nadzieja na deszcz maleje. Odważna Żyrafa postanawia, za wszelką cenę, odnaleźć chmury. Podczas swej pogoni spotyka Żmija, który tylko z pozoru spróbuje ją zatrzymać w miejscu. Czy uda im się razem odnaleźć wodę i sprowadzić chmury nad pustynię? Z GŁOWĄ W CHMURACH CZYLI O ŻYRAFIE KTÓRA SZUKAŁA DESZCZU reż. Katarzyna Kawalec wiek: 3+ / czas: 50 min. Na afrykańskiej pustyni panuje susza i upał. Ptaki nie są w stanie znaleźć ani jednej chmury. Sadzawki wysychają, a nadzieja na deszcz maleje. Odważna Żyrafa postanawia, za wszelką cenę, odnaleźć chmury. Podczas swej pogoni spotyka Żmija, który tylko z pozoru spróbuje ją zatrzymać w miejscu. Czy uda im się razem odnaleźć wodę i sprowadzić chmury nad pustynię? 18, 25 czerwca, 2, 9 lipca, g. 16:00 19, 26 czerwca, 3, 10 lipca, g. 12:00 21, 22 czerwca, g. 10:00 28, 29, 30 czerwca, 1, 5, 6, 7, 8 lipca, g. 11:00 Znajdź ciekawe wydarzenia kulturalne w naszej >>> wyszukiwarce imprez <<<